To była niesamowita wycieczka, i całkiem niespodziewana! Pojechaliśmy na Słowację w celach hodowlanych, na psią randkę. Ondrej, nasz gospodarz zaproponował nam wycieczkę w góry, myślałam, że pójdziemy na wzgórza niedaleko jego domu. Tymczasem on wpakował nas w samochód i pojechaliśmy, razem z psimi narzeczonymi, kilkadziesiąt kilometrów.
Pod domem Ondreja tego roku w lutym kwitły stokrotki. Im bliżej gór, tym bardziej robiło się biało, pogoda była przepiękna.Wysiedliśmy i poszliśmy szosą w górę. Wtedy zobaczyłam chyba po raz pierwszy, jak piękne mogą być zimowe drzewa...
Podziwiając widoki doszliśmy do stacji kolejki linowej. Okazało się, że Ondrej postanowił nas zabrać na zbocze najwyższego w Małej Fatrze szczytu, Velky Krivań.