Wtorek po południu – Mentone i w oddali Monte Carlo

Jedziemy autostradą w kierunku francuskiej granicy. Autostrada prowadzi po niesamowicie wysokich mostach, łączących wzgórza, a także przez długie, a czasem bardzo długie tunele. Tu tak naprawdę żadnej granicy nie widać. Wyjeżdżamy z jednego tunelu i zanim wjedziemy do następnego pojawia się tabliczka FRANCE. To wszystko. Żeby jednak było ciekawiej, Anna śpiewa Marsyliankę :)

Nie jedziemy daleko – pierwsza miejscowość we Francji to Mentone, niegdyś było to miasto włoskie. Teraz jednak nie tylko wszyscy tu mówią po francusku, ale też wyraźnie widać, że nie jest to włoskie miasto – architektura inna, nawet wysokie domy mieszkalne wyglądają inaczej. Dojeżdżamy do bulwaru nadmorskiego, zostawiamy samochód i idziemy na spacer po mieście. Chciałoby się dłużej spacerować, dalej zajść: wchodzimy na imponujące schody pod ogromnym kościołem, wszystkie te budynki pomalowano na wspaniale komponujące się kolory, a w oddali plaże, włoskie wybrzeże, morze…

Później wracamy do samochodu i Jedziemy kawałek na zachód, tu zaczyna się ścieżka spacerowa prowadząca aż do Monte Carlo. Prowadzi stromym skalistym wybrzeżem, skały są czarne, poplamione na biało, sterczące. Nad nami widać odrobinę ukryte w górze, wśród zieleni luksusowe posiadłości. Na zboczach rosną drzewa, różne rośliny, a nawet dziwne palmy, trzymające się jakoś zbocza.

Idziemy pod słońce, za chwilę w oddali pojawia się rozmyty widok – to Monte Carlo! Drogowskaz mówi, że oddalone jest raptem o półtorej godziny drogi, ale my aż tak daleko nie pójdziemy. To nic, ponoć w piątek z Cristianą tam pojedziemy, więc na razie zachwycam się tym, co ukrywa się w oddali. Po długim spacerze schodzimy w dół, na skałach jemy nasz suchy prowiant – ja napycham się foccaccią. Przede wszystkim jednak patrzę na coraz lepiej widoczne wysokościowce Monte Carlo – teraz, kiedy słońce schowało się za wzgórzem, ten kawałek świata odkrywa przed nami coraz więcej szczegółów.

Potem wracamy, a choć nie jest nam dane widzieć zachodu słońca, które chowa się daleko za wzgórzem Monte Carlo, zachwycamy się pastelowymi kolorami między niebem i morzem. Potem już tylko powrót, znów autostradą, lody z likierem i spać… To była wspaniała wycieczka!

on 31 maj 2017
Odsłony: 450

You have no rights to post comments