Jak pisałam miesiąc temu, obserwowałam ceny biletu powrotnego, licząc na to, że jak to bywało dotąd, bliżej daty lotu ceny spadną. A tu guzik, jest dokładnie odwrotnie! Zawsze radziłam wstrzymać się z kupnem biletu do momentu na 2 miesiące przed lotem. Ostatnio cena podstawowa (do której trzeba dodać ok 120 zł za bagaż podręczny) pokazywała 550 zł, potem 700, 750... Sprawdziłam jak to wygląda w przypadku bliższych lotów, do których jest mniej czasu niż 2 miesiące i ani jeden nie kosztował mniej, a był tam jeden lot we wrześniu za 1450! Dodajmy do tego jeszcze bagaż i mamy 1600 tylko w jedną stronę!
A więc w końcu postanowiłam zmienić plany. Z 5 dni zrobił się tydzień. Wczoraj kupiłam bilet powrotny na poniedziałek 9 października. Razem z bagażem podręcznym zapłaciłam 500 zł, co jest więcej niż chciałam, ale bałabym się w tej sytuacji ryzykować. Zresztą dziś za ten bilet zapłaciłabym 200 zł więcej...
Do tego przypomniałam sobie, że Carmelo, którego mały domek z dużym basenem w Ummari pod Trapani opisuję na mojej stronie od dawna mnie zapraszał, żebym spędziła tam parę dni. Napisałam do niego, opisałam sytuację i natychmiast dostałam odpowiedź: mam przyjeżdżać i niczym się nie przejmować. Z Carmelo mieliśmy się spotkać podczas mojego pobytu w Trapani, tak jak wtedy, kiedy byłam tam ponad miesiąc. Wtedy pokazał mi Poggioreale, miasteczko jego dziadków zniszczone przez trzęsienie ziemi. Pokazał mi też swoją posiadłość w Ummari...
Przedłużając mój pobyt zyskuję też szansę na odwiedzenie Parrini, ślicznego malowanego miasteczka. Mogę spokojnie poświęcić cały dzień na to żeby tam dojechać, dojść, obejrzeć i wrócić.
Czyli, bilety w obie strony kupione, miejsce do spania zapewnione, można spać spokojnie :)