Dzień 6: wycieczka dookoła wyspy - łodzią się nie dało, no to na nogach...

Dziś spróbuję popłynąć na wycieczkę dookoła wyspy, nie wiem czy się uda, ale idę na 10 do portu, podobno stamtąd ruszają takie wycieczki. To ostatnia możliwość, bo jutro ma lać a pojutrze się żegnam z Procidą! Dlaczego jestem tutaj tak krótko???

(wieczorem): No tak, niestety, wycieczka łodzią nie wyszła, bo byłam jedyną chętną. Najpierw kazali czekać godzinę, bo może ktoś się pojawi. No to łaziłam sobie po porcie. Wcześniej przyszłam tu z domu piechotą (pół godzinki). Potem wzięli ode mnie telefon i mieli zadzwonić jakby ktoś chętny się pojawił. Miałam ze sobą cały ekwipunek na taką wycieczkę... No to poszłam powolutku w stronę Corricelli - być tam raz to za mało, poza tym wtedy napawałam się głównie widokami, teraz chciałam popatrzeć z dołu, przyjrzeć się domom. Zeszłam tam inną uliczką, i już to było super ciekawe, bo są tu najstarsze zabudowania na wyspie, dom nad domem, dom na domu, a wszystko pięknie odnowione, no i maluteńki, bardzo stary kościółek San Rocco. Na nabrzeżu rybacy rozplątują i czyszczą sieci....

Czekam na telefon ale nie dzwoni, więc idę w górę i jestem nad zejściem do plaży la Chiaia, tej gdzie byłam wczoraj. Dziś morze raczej spokojne, można by normalnie popływać, zjeść prowiant, który miałam na łódź i potem wrócić do domu. No dobra, to schodzę. Jakoś to inaczej wygląda - okazuje się, że całe morze powyżej zatoki upstrzone jest łodziami. Stoją tu i nie wiem, gapią się na plażowiczów? Jest pięknie, spokojnie, ludzi jest troszkę, ale żadnych tłumów. No więc szybko do morza i pływam w kierunku tych łodzi. Spędziłam tam parę godzin, co na moje plażowanie jest dużo, bo nie lubię się piec, ale słońce już powoli zaczęło przechodzić na drugą stronę, więc w głębi plaży powolutku zeczęło się zacieniać tak na położenie głowy...

No dobra, popływałam, zjadłam, poleżałam, znów popływałam, coś by tu trzeba zrobić z tak  mile zaczętym dniem... Wrócić do domu? Hm...Ale ulica nad tą plażą prowadzić w ciekawe miejsca, jest to duży kawałek do przejścia, ale jutro ma padać a pojurze stąd wyjeżdżam, no to kiedy tam zajrzę? Ponieważ idąc tam w każdej chwili mogę się wycofać i skręcić do domu, ruszam. No i skutek jest taki, że co prawda nie obeszłam całej wyspy, ale pół tak. Spróbuję to namalować na mapie, poniżej.

Wróciłam do domu o 18.30 (wyszłam z domu o 9) i prócz pływania i leżenia na plaży cały czas byłam na nogach. Zasadniczo miałam takich maratonów nie robić, ale mówię sobie, że jak jutro będzie lało, to odpocznę. A jak nie będzie?...

Kiedy weszłam przez bramę do domu, zobaczyłam, jak moi gospodarze gniotą w specjalnej prasie winogrona na wino. Mają tych winogron wiele skrzynek...

mapaMoja trasa na mapie (kliknij w obrazek, to się otworzy większa).

 

on 21 wrzesień 2019
Odsłony: 352

You have no rights to post comments