Rano wybrałam się na większe zakupy, wczoraj próbowałam to zrobić, ale znalezienie jakiegoś większego sklepu w pobliżu naprawdę nie jest łatwe. Wczoraj udało mi się jedynie kupić kawę i mleko no i amaretti do kawy :). Dziś idąc i rozglądając się zauważyłam jakąś panią z zakupami w reklamówkach z Carefura. Nie to, żebym marzyła o tym właśnie sklepie, ale lepszy taki niż nic. Więc poprosiłam o wskazówki, jak go znaleźć, było skręcić w lewo, potem w prawo potem i potem i potem, jak zwykle za chwilę przestałam łapać o co chodzi, ale podziękowałam i poszłam w tym pierwszym kierunku...
Najpierw doszłam do plaży, tej najbliżej, przy Porta Vecchia. Nie wyglądało to zachęcająco, jakoś tak ponuro, ktoś tam się kąpał, ale czy ja się zdecyduję? Potem kluczyłam, zobaczyłam reklamę jakiegoś innego supermarketu, ale wcale go nie znalazłam, postanowiłam wrócić bliżej domu i niemal na jakimś podwórku znalazłam Carefour... Dzięki temu mam co jeść na najbliższe dni, jeszcze tylko owoce no i jakaś oliwa w małej butelce by się przydała...
W południe zrobiło się troche ładniej, pokazało się słonko, więc postanowiłam wypróbować tę plażę... I było super, bo choć woda idealnie ciepła nie jest, to da się pływać, na plaży tłumów nie ma, a potem słonko zrobiło się bardziej energiczne :) Popływałam z godzinkę, poleżałam z kwadrans i postanowiłam wrócić do domu i coś zjeść, aż tu nagle zwróciłam uwagę na bar przy Porta Vecchia - różnych barów jest tu pełno, ale ten oferuje moje ulubione tak zwane puchary z owocami morza! No więc natychmiastowa decyzja i dzisiejszy obiad to smażone kalmary... I z pewnością wrócę tam nieraz!