Prom z Agrigento płynie na Lampeduzę nocą. Wypływa o północy i o 9.30 jest na Lampeduzie. Ale wcześniej, o 7 rano jest na Linozie. No i nie mogę wobec tego faktu przejść obojętnie...
Czyli, taka mała zmiana planu, tym bardziej, że obóz zaczyna się 2 dni później niż początkowo planowałam, ale nie mogę polecieć późniejszym samolotem, bo następny jest 4 dni później, i nie zrealizowałabym mojego planu. A więc mam dwa dni w zapasie przed Lampeduzą...
Wypłynę promem dzień albo dwa wcześniej, i wysiądę na Linozie. Tam przenocuję jedną, albo dwie noce, i rano 3-go lipca wodolotem popłynę na Lampeduzę. Będę raptem 10 minut później niż przypływa prom, a zapłacę jakieś 10 euro więcej. Za to spędzę spokojne godziny, a może dwa dni na Linozie... Z pewnoscią będzie masa chodzenia... Na wycieczce łodzią już byłam, busikiem też. Może wejdę na wulkany, może popłynę na jakąś wycieczkę łodzią, może ... nie wiem.
I na koniec, to co najmilsze: napisałam na Linozę zapytanie o noclegi. Bo czy jedna, czy dwie noce, to zależy głównie od ceny. Na Linozie nie ma hoteli ani B&B, są prywatne kwatery. Jeśli będzie niedrogo, zatrzymam się dwie noce. Odpowiedział mi jeden z braci Errera, nie wiem który, bo nie podpisał. Napisał, że mnie pamięta, i pamięta też o tej mojej stronie... (tych braci jest kilku, z jednym byłam na wycieczce łodzią, z drugim - busikiem, gadaliśmy też, również o mojej stronie - ale że mnie pamięta - jak miło!). Obiecał się dowiedzieć o nocleg, nie powinno być z tym problemów, napisał. A ja urosłam w dumę, na Linozie ktoś mnie pamięta!