Dziś pogoda jest ładna, niebo pogodne (trochę takiej dziwnej tutejszej mgły), fale niewielkie. Myślałam, że zrobi się upał a woda się ogrzeje. Tymczasem tak zimnej wody tu chyba jeszcze nie było. Wejście do wody zupełnie jak do Bałtyku, na siłę, wbrew temu, że całe ciało protestuje. Po pływaniu wróciłam tak zmarznięta, że mimo słońca musiałam natychmiast się wytrzeć i przebrać, a i tak długo szczękałam zębami. Ja dziękuję za takie upały. Wiem, wiem, to moja wina, bałam się, nawet lamentowałam, że wybrałam taki gorący okres, no i pogoda się nade mną zlitowała – no dobra, ale nie przesadzajmy, OK.?