8.06 - Uccelli d'Alto Mare - Dom dla Wędrowców...

Monica pracuje w Neapolu, przyjeżdża do domu na weekendy. Zgodnie z poleceniem, znajduję bar, pytam o Andrea. Andrea wsiada na motorino i mówi, żebym szła za nim. Kluczy wąskimi uliczkami a ja człapię za nim z moimi dwoma plecakami. W końcu zsiada i prowadzi mnie wąską ścieżką między domami, pod bujną roślinnością. Jakiś czas idziemy w górę... znów w górę... Ścieżka jakby opuszczona, zarośnięta, dobrze że w cieniu. W końcu wchodzimy schodkami na białe tarasy i moim oczom ukazuje się coś cudnego... Stary, chyba zabytkowy dom. Otwarte drzwi. Andrea mówi – to tutaj, Monica będzie jutro, no to ciao...

Zostaję sama. Wchodzę i oczom nie wierzę: nie jak w hotelu czy B&B, nie. To tak, jak przyjść do czyjegoś domu. To jest prawdziwy, żywy dom z duszą. Stary, trochę jak babciny. Na dole kanapka, komoda, śliczna stara kuchnia, maleńka łazienka przemyślnie urządzona, są też schody na drewnianą antresolę, gdzie leży wielki materac. Oj, jakbym tak tutaj mogła spać...

Trochę niepewnie się czuję, bo nie jestem pewna, czy coś tu się nie poplątało, ten dom wygląda na zamieszkały, może to Moniki mieszkanie, a ja miałam pójść gdzie indziej, może Andrea coś pomylił...

Pytam ją smsem, czy mogę się urządzić na górze czy na dole, a ona odpowiada – gdzie chcesz! No, to znaczy że jest OK...

Jest bosko... mój strombolański dom...

Właściwie to ja nie wiem, gdzie ten dom się zaczyna, gdzie kończy. Pod tarasem jest inny dom, którego dachem jest nasz taras, a nad nami też jest dom. Domy idą w dół, połączone jakoś, nie wiem dokładnie jak. To nie jest taki dom, jak pokój w hotelu, gdzie jest pusto, a tylko gość wnosi ze sobą życie, i potem to życie z nim odjeżdża. Nie, ten dom jest żywy. Są tu stare meble, piękne zabytkowe skrzynie, niezwykłe przedmioty, książki. Na kuchni przyprawy, oliwa, herbata, kakao, w lodówce sok. Dlatego myślałam , że może niechcący trafiłam do mieszkania Moniki, no bo jak to jest, skoro to jest mieszkanie do wynajęcia, to te wszystkie rzeczy czyje są?

Monika nazwała to miejsce „Uccelli d’Alto Mare – La casa per i viaggiatori” – (Ptaki wzburzonego morza – Dom dla wędrowców). Ptaki za oknem są, a dom to właśnie dom, a nie B&B ani hotel, ani mieszkanie do wynajęcia.

Ci, którzy by chcieli tu się zatrzymać, muszą respektować reguły tego domu: tu obowiązuje cisza, szacunek wobec natury, czystość, oszczędność wody, która jest tu niezwykle cenna. Na drzwiach wisi kartka z tymi zasadami, a Monika, kiedy przyjechałam zadzwoniła i jeszcze raz objaśniła mi wszystko.

Staram się przestrzegać tych wszystkich zasad, staram się ze wszystkich sił – na przykład wzięłam własny ręcznik i własny śpiwór-prześcieradło, żeby nie trzeba było (o, za oknem silne puff!!!) zużywać wody na pranie rzeczy, które ja użyję. Moje wypiorę już w moim domu, po powrocie. Prysznic biorę szybko, nie świecę światła przed domem, nie palę, więc nie muszę się martwić o niedopałki...

on 08 czerwiec 2012
Odsłony: 381

You have no rights to post comments