Jak nie gigantyczna kolejka do kontroli na lotnisku, to deszcz! Mimo wszystko udało mi się rzucić okiem na to miasto, choć pojęcia nie mam, czy dotarłam tam gdzie chciałam. Znalazłam piękne kościoły i kamienice, to czego nie znalazłam, a wydawało mi się, że tu jest, to kolorowe kamieniczki. Może gdzieś indziej... Miałam wyliczone 2 godziny w centrum, ale niestety, po godzinie musiałam się wycofać, bo z drobnego deszczu zrobiła się ulewa, przemokłam cała ja, mój plecak, kurtka (wcale nie przemakalna)... Nie było wyjścia, wsiadłam w pociąg i wróciłam na lotnisko. Tu owszem, jest kontrola w dwóch miejscach, ale przy bramkach jest parę osób zaledwie. Za to mnie strażniczka obmacała od stóp do głów, po raz pierwszy w życiu.

Na fb ktoś napisał, że dziś Brukseli nie zobaczę raczej, bo był alarm terrorystyczny, nic takiego nie zauważyłam. Owszem, jest sporo wojska i na lotnisku i w mieście, ale w Catanii też byli.

Teraz się suszę na ławce, mam tutejszy internet, jest też gniazdko, ale co z tego, kiedy prądu nie daje... Nie wiem, czy nie ma dawać, czy akurat to gniazdko jest jakieś felerne. Jak się bateria wyczerpie to się będę nudzić, a szkoda, bo oczekiwanie to świetny moment na zajmowanie się zdjęciami...

Opublikowano: 21 czerwiec 2016
Odsłony: 865

Pozdrawiam już z domu:) No, muszę przyznać, że niebo nad moim domem jest dużo bardziej niebieskie niż to, które było w Taorminie i Katanii ... Przynajmniej wtedy, kiedy ja tam byłam, niebo było naprawdę niezbyt sycylijskie... Dlatego moje zdjęcia stamtąd wcale mi się nie podobają... Poza tym na Sycylii nie ma Yashki, a tutaj jest, i mamy za sobą nareszcie długi spacer do puszczy...

Na zdjęciach moje łupy z podróży... Jak się rozpakuję, wrócę do rzeczywistości i tak dalej, zacznę wstawiać zdjęcia (edit: już wstawiłam!). Mam też masę informacji praktycznych, które mogą się komuś przydać.

Opublikowano: 22 czerwiec 2016
Odsłony: 820

I po raz kolejny - już po podróży... Wczoraj dodałam informacje praktyczne, spisałam wszystkie ceny biletów itp. może te informacje komuś posłużą. Ogólnie mówiąc, na cały wyjazd, nie licząc noclegów i samolotów 380 E (2 tygodnie i 2 dni). To nie jest wiele. I wcale nie wynika to z jakichś szczególnych oszczędności, po prostu, więcej nie potrzebowałam. Taki jest mój styl podróżowania.

Warto zwrócić uwagę, że tak naprawdę to w lokalu jadłam tylko jeden raz (w Syrakuzach, z napiwkiem 20 E, a co!). Dwa razy zafundowano mi jedzenie, raz ugotowano:) Pozostałe posiłki to były głównie ser (ricotta najczęściej), pomidory w dużej ilości, owoce (głównie moje uwielbiane morelki, na kilogramy), foccaccia (na wschodzie najczęściej nadziewana, ja prawdę powiedziawszy wolę taką tradycyjna, ale tu trudno ją dostać), pizzetta no i lody, lody, lody oraz granita. I woda, dużo wody do picia.

Czyli, po raz kolejny udowadniam niedowiarkom, że naprawdę nie trzeba dużo pieniędzy żeby odwiedzić Sycylię...

Dla tych, co wciąż pytają mnie o bezpieczeństwo w kontakście sprawy imigrantów: ja może mam nienajlepszy wzrok, nie wiem, w każdym razie nawet patrzyłam pod tym kątem, ale nic szczególnego nie widziałam. Nic innego niż gdzie indziej. Żadnych wielkich grup świeżych przybyszy, żadnych koczujących na ulicach bezdomnych nie widziałam, również w Katanii. Po prostu nic takiego nie rzuciło mi się w oczy. Owszem, w niektórych miejscach czarni sprzedają torebki czy pamiątki, ale to były miejsca, gdzie sprzedaje się takie rzeczy nagminnie, więc akurat kolor skóry zupełnie mi nie przeszkadza. Owszem, na dworcu w Giardini Naxos była żebraczka z dzieckiem, ale i u nas się w takich miejsach zdarzają. Imigranci tak, bywają, ale wyglądają na mieszkających tu już od pewnego czasu. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć, bo nie zauważyłam...

Może tu jeszcze coś dopiszę, jeśli sobie przypomnę coś ważnego w ramach podsumowania. A już w głowie zaczyna mi się układać jakiś plan na następną, 10 podróż na Sycylię... Wiem, że to będzie południowo-wschodnie wybrzeże. Wiem, że muszę trochę inaczej to zaplanować, spokojniej, w zgodzie z moim, niestety, wiekiem i stanem zdrowia. Poszukuję dobrze skomunikowanego z innymi miastami miejsca najchętniej nad morzem, skąd łatwo robić wycieczki autobusem czy pociągiem, tak jak to się robi z Trapani, ale żeby nie zmieniać za często mieszkania. Może część czasu spędzę w Modice, nie jest to nad morzem, ale bardzo mnie tam ciągnie. Pewnie trochę w Donnalucata. Co dalej, zobaczymy, czasu mam mnóstwo, to nie będzie wcześniej niż jesienią przyszłego roku...

Wszystkim, którzy tu zaglądali, podróżowali ze mną, bardzo dziękuję! Do zobaczenia za rok! A na razie zapraszam na portal Jedziemy na Sycylię:)

Opublikowano: 27 czerwiec 2016
Odsłony: 957