Castellammare del Golfo i Scopello, i jak się tam dostać...

Kwestia dojazdu była jedną z wiodących przy organizowaniu tego dnia, chciałam na własnej skórze wypróbować, jak tam dojechać komunikacją publiczną. I stwierdziłam, że ... da się, skoro dojechałam i wróciłam, ale nie jest lekko. Tu mamy sycylijską paranoję jeśli chodzi o komunikację, i tak się zastanawiam, czy to nie jest tak, że rozkłady jazdy autobusów planują ... taksówkarze i właściciele obiektów noclegowych...

No bo tak, pociągiem dojechać można rano, wrócić wieczorem, czyli tak, jak przyzwoity podróżnik potrzebuje, żeby sobie urządzić wycieczkę całodniową. Problem jeden jedyny - w Castellammare stacja kolejowa jest daleko poza miastem, właściwie to bliżej Alcamo Mare niż Castellammare (uprzedzając wypadki powiem - z portu szłam 45 minut, większość szosą). W przewodniku Agnieszki jest napisane, że "regularnie" odchodzą autobusy do miasta, i tym się zasugerowałam. Regularnie być może tak, ale bardzo rzadko i co gorsze - znów uprzedzając wypadki - ostatni autobus z miasta na dworzec odchodzi o ... 17.20! Podczas gdy pociąg o 19.55. Po prostu abstrakcja! I to nie tylko teraz, poza sezonem, w sezonie jest to samo! Nie pamiętam teraz rozkładu autobusów, ale również nie dają możliwości pojechać do Scopello, pobyć tam i wrócić do Trapani wieczorem...

Ponieważ pociąg z Trapani miał godzinę spóźnienia - w drodze tam i z powrotem w miejscowości Alcamo coś tam coś tam stał czekając na inny pociąg, który przejeżdżał przez tunel (po tym samym torze) - więc bałam się, że nie zdążę dojechać do Castellammare, i tam złapać autobusu do Scopello. Teraz już wiem, że bym zdążyła, bo był to ten sam autobus, co stał na dworcu, ale wtedy tego nie wiedziałam. Kiedy więc złapał mnie taksówkarz i zaproponował kurs bezpośrednio do Scopello za 15 euro - po namyśle postanowiłam dać sobie tę opcję w prezencie... Dzięki temu dojechałam do Scopello w kwadrans chyba, zadowolona, że mam więcej czasu na Scopello, choć też szkoda mi było 2 godzin, jakie miałabym w Castellammare. Postanowiłam, że za to nie będę jeść obiadu, a wezmę sobie jakąś pizzę, i to mi się udało.

Scopello to maluteńka wioska zgromadzona przy Baglio, czyli czymś w rodzaju starego folwarku. Byłoby to piękne, gdyby nie było tak bardzo turystyczne. Nic nie poradzę, że takie miejsca - turyści, pamiątki itp - działają na mnie negatywnie. Nie bez problemu (musiałam zapytać) znalazłam zejście w kierunku Faraglioni, czyli skał przy skalistej plaży. I to było super. Choć całe to otoczenie tej plaży i tych skał, i wież na skałach to własność prywatna, za wejście tam trzeba zapłacić 3 euro (tak, poprawiam Agnieszkę, nie za parking, ale za osobę się płaci!), wszędzie są ostrzeżenia, że nie wolno robić zdjęć (ale ja robiłam i nie tylko ja!), to jednak tam mi się podobało, no bo było pięknie, cicho, spokojnie. Pochodziłam jeszcze po okolicy, potem wspięłam się na górę do Baglio, zjadłam lody i ... miałam ponad półtorej godziny do autobusu...

Kiedy przyjechał, wpakowała się do niego wycieczka Francuzów, kierowca był jakoś zdziwiony, że ja też jadę do Castellammare, nawet zaczęłam się niepokoić, czy to nie ten autobus. Kiedy dojechaliśmy do Castellammare, zapytałam go, skąd odjeżdża autobus na dworzec, i tu właśnie okazało się, że to ten sam autobus, a żeby było śmiesznie, odjeżdża na dworzec za kwadrans!!! I koniec, bo to ostatni kurs!

Porozmawialiśmy z nim o sensie i braku sensu, on mi powiedział, że robienie więcej kursów jest nieopłacalne, bo i tak najczęściej jeździ bez pasażerów, ja mu na to, że przy takim absurdalnym rozkładzie jazdy to jest zrozumiałe, ale gdyby rozkład jazdy był dopasowany do pociągu i dał podróżnikowi możliwość zrobienia całodziennej wycieczki, to chętnych by się znalazło wielu. On na to, że ... trudno, co robić, rozkład jest jaki jest... No i poradził mi, że zamiast spędzić dwie godziny na dworcu mogę pójść tam piechotą. Tak więc zrobiłam - poszłam do portu, obeszłam go dookoła, popstrykałam zdjęcia i potem ruszyłam w stronę dworca. Oczywiście, mogłam być w porcie z pół godziny dłużej, no ale bałam się ile czasu mi zajmie droga. Teraz już wiem - 45 minu, z których 10 spędziłam odpoczywając i robiąc zakupy w sklepie, bo zaczęłam umierać z głodu. Ostatnie pół godziny spędziłam na plaży pod dworcem, szkoda, że słońce zachodzi później...

No i tak to wygląda... Lamentują, że nie mają chętnych na bilety, a robią rozkład jazdy bez sensu. Mówią, że wszystkiemu winien kryzys...
Reasumując to co widziałam: Scopello - spojrzeć, zejść w dół, obejść, Faraglioni - piękne. Gdyby woda nie była taka zimna, można by się wykąpać i pobyć tam dłużej. Po drodze widziałam piękną plażę w Giudaloca. Ale jeśli chodzi o Scopello, myślę, że na 100% zobaczyłam. Co do Castellammare - mam duży niedosyt. Wróciłabym tam na spokojnie.

on 29 kwiecień 2015
Odsłony: 890

You have no rights to post comments