Mieszkanko jest po prostu boskie! Śliczne, urocze, nie znajduję słów! Wchodzi się jakby od podwórka, przy cichutkiej uliczce, jest tu maleńki jakby ogródek gdzie można siedzieć przy stoliku pod drzewem figowym. Ogródek - podwóreczko wyłożony jest sztuczną trawą, no, to bym może zmieniła, ale poza tym wszystko mi się tu podoba. Za murem ogródka w oddali widać skraweczek morza. Cisza, spokój.
Kuchnia doskonale wyposażona, a na stole czeka na mnie karafka z winem domowej roboty i pane cunzato (bo o tej porze z pewnością nie jadłaś obiadu, powiedziała mama Luki). Wszystko piękne, nowiutkie. Trzeba starannie segregować śmieci, przechodzę szkolenie... Łazieneczka cała w fioletach, no i sypialnia - ogromne łóżko z metalowymi zdobieniami i to cudne okieneczko wychodzące na drzewo figowe... Internet śmiga, czyli do szczęścia nic nie brakuje... Tu by się chciało spędzić wakacje z pewnością!
(rano) W tej chwili mam problem z uruchomieniem gazu (choć odkręciłam gaz, ale nie mam jak go zapalić), i brak suszarki do włosów, ale niedługo zgłoszę to Luce, na kawę muszę poczekać, ale wiem, że wszystko będzie. Luca zaoferował wszelką pomoc, jest ogromnie chętny, żeby mi coś pokazać, ale czeka na sygnał...