Nie tak łatwo zakończyć podroż, zakończyć dziennik, zakończyć taką bajkę... A kto mi każe kończyć?
Cały dzień segreguję zdjęcia. Musiałam natychmiast przejrzeć szczególnie te pierwsze, żeby pamięć nie zawiodła, żeby nie poplątać, żeby wiedzieć, co skąd. Ale nie tylko. Chciałam spojrzeć z oddali, sprawdzić, przypominając sobie poszczególne ogniwa mojej podroży, porównać wrażenia, sprawdzić, co bardziej jest moje a co może trochę mniej.
I juz wiem. Zachód Sycylii to jest Mój Świat. Wschodni barok jest piękny, ale taki jakiś za bardzo - za duży, za piękny, za monumentalny. Bardziej pasuje mi oszczędność stylu Mazary, prostota Erice. I niech tego nie czytają Catanesi, Katania jest piękna, na ile mogłam ją ocenić w ciągu pół dnia, ale mnie urzekło Palermo...
Nie wiem, kiedy tam wrócę, ale wrócę. Potrafię czekać i cieszyć się tym, co przede mną. Po raz pierwszy zaczęłam planować wyjazd na Sycylię jakieś 5 lat temu i co rok odkładałam wyjazd na później, i mówiłam sobie, to nic, lepiej że to mam przed niż za sobą. I teraz też tak myślę...
To dobrze, ze mam przed sobą jeszcze rezerwat Lo Zingaro, dzielnice Albergheria w Palermo, którą można zwiedzić będąc oprowadzanym przez grupę dzieci z miejscowej parafii, wyspę Marettimo, która wciąż była po mojej lewej ręce, kiedy próbowałam obejść Levanzo (a może znajdę te drogę, która pozwala obejść Levanzo bezpiecznie?), Agrigento, gdzie nie pojechałam, bo nie było tam jak dojechać w dniu, kiedy ten wyjazd zaplanowałam, oraz wschód, który świadomie zostawiłam na potem - wyspy Eolskie z ognistym Stromboli, Messynę, Taorminę, więcej Syrakuz, bo teraz spojrzałam tylko na Ortigie, ceramiczne schody Caltagirone, a kto wie, może trzy dni na Pantellerii, tak, żeby tam zobaczyć to wszystko, czego nie udało mi się zobaczyć tym razem? Jest masa jeszcze innych miejsc na Sycylii, które na mnie czekają, a wiec i ja mogę poczekać aż to będzie możliwe... A przecież czeka na zrealizowanie następne marzenie – Sardynia…
To chyba był niezły pomysł, ten blog. Wiem, że kilka osób podróżowało ze mną, czytając na bieżąco moje wrażenia, no i ja nie czułam się sama. Choć na Sycylii i tak nie czułam się sama, miałam wrażenie że wszędzie jestem wśród życzliwych ludzi, którzy nie narzucają się z pomocą, ale nigdy jej nie odmówią.
Teraz przede mną ogrom pracy – galeria z Sycylii… Dopóki nie zamienię moich wrażeń w galerię, nie wrócę do normalnego życia…
A przed moim domem leżą żółte liście i pada deszcz...
Podróżowałam samotnie, podróż trwała 14 dni, wydałam (nie licząc przelotów) ok. 600E (1997, cena euro ok. 3,50 zł).
Żywiłam się głównie pizzą a taglio (krojoną), foccaccia, piłam wodę. Jadłam w trattorii trzy razy podczas 14 dni, raz w pizzerii (nie warto). Dziennie na wyżywienie ustaliłam sobie limit 10E. Śniadania (wliczone w nocleg) jadłam do woli i brałam ze sobą jak tylko się dało. Na Sycylii jest doskonałe pieczywo. (odkąd wróciłam przestałam brać do ust polskie pieczywo).
Bilety autobusowe z reguły kupuje się w barze. Jeśli widzisz autobusy, przystanki i nie widzisz kasy, idź do baru. Uwaga - jest kilka linii, czasem bywa tak, że kasy dotyczą tylko jednej linii i nie informują o istnieniu innej!
Ceny niektórych przejazdów (2007):
(wiele miejsc można zwiedzać nie płacąc nic!)
Przygotowując tę moją wyprawę (bo trudno ją nazwać po prostu wycieczką...) musiałam do minimum ograniczyć ulubioną moją zasadę "sara quel che sara", czyli co będzie to będzie. Chcąc w ciągu 14 dni zobaczyć jak najwięcej i wydać na to jak najmniej, musiałam wszystko dobrze przygotować, zarezerwować miejsca w schroniskach lub b&b, co w przypadku osoby samotnie podróżującej nie jest takie łatwe.
Żeby zarezerwować, musiałam podać dokładne terminy pobytu, a w tym celu przestudiować dokładnie rozkłady jazdy pociągów i autobusów, bo od nich była czasami uzależniona możliwość realizacji moich planów (na przykład musiałam zrezygnować z Agrigento, gdzie chciałam pojechać z Trapani po drodze do Enny, bo okazało się, że w dzień który zaplanowałam tę podróż autobus jechał tylko wieczorem, a Agrigento chciałam zobaczyć w dzień przyjazdu i rano ruszyć dalej. Dobrze, że dowiedziałam się o tym przed wyjazdem i mogłam na czas skorygować moje plany.
Konieczność dokładnego przygotowania planu podróży zmusiła mnie do zebrania informacji na temat tego co można zobaczyć i za ile, jak się poruszać, gdzie się zatrzymać itp. Zrobiłam sobie wydruki dla każdego miasta w którym się zatrzymałam, ze wszelkimi potrzebnymi informacjami, cenami, adresami, numerami telefonu. Dzięki temu błądzenie zredukowałam do minimum, choć bez tego się nie obeszło...
Jeśli ktoś powie, że wycieczka za 600 E plus przeloty nie jest taka tania, to jedyne co mogę odpowiedzieć jest: spróbujcie pojechać na Sycylię na 14 dni, zobaczyć tyle co ja zobaczyłam i wydać mniej... 600E to nie jest mało pieniędzy (w każdym razie dla mnie), dlatego tyle czasu minęło zanim udało mi się zrealizować moje marzenie. Jednak prawie wszystko co wydałam, poszło na opłaty nieuniknione, i na coś co można zobaczyć a nie na żadne luksusy czy gwiazdki.
I teraz to już naprawdę koniec... :)
Trzy lata po powrocie z Sycylii, i pół roku po ponownym odwiedzeniu zachodniego wybrzeża zaczęłam budować serwis dla tych, co podobnie jak ja, marzą o Sycylii. Spowodowane to było tym, że po umieszczeniu na portalu Kolumber mojej relacji z tej podróży otrzymywałam wciąż mnóstwo zapytań o rady od osób, które chciałyby odwiedzić Sycylię jak ja, ale nie bardzo wiedzą jak. Odpowiadałam, odpowiadałam, powtarzając wciąż to samo, aż w końcu - zbudowałam portal, na którym przekazałam moje doświadczenie, a także umożliwiłam innym podróżnikom dzielenie się swoim.
Od czasu mojej pierwszej, tu opisanej podróży minęło już 10 lat, w tym roku (2017) planuję dziesiątą podróż na Sycylię. Wszystkie moje doświadczenia przekazuję na portalu, a więc... zapraszam serdecznie na portal Jedziemy na Sycylię! :)